06 stycznia, 2015

Opowiadanie o Hobbicie- Czyli jak Kili zyskał ciocie cz.3

Hej kochani !!     Przyznam się bez bicia, że napisałam tylko końcówkę opowiadania resztę napisała Karolina :* + następny post o westernie ( w końcu muszę go napisać :* )  Z góry przepraszam za jakieś błędy których nie zauważyłam

Wstał. Przed oczami widział rozmazane kształty. Minęła chwila, dopiero teraz zauważył że znajduje się pomiędzy elfami.  Nie mógł wstać. Po woli widział ca raz lepiej.  Zobaczył elfy z napiętymi cięciwami łuku, oczywiście wszystkie były wykierowane w niego. Jednak coś było nie tak. Niby stali w okręgu, ale w jednym miejscu panował zgiełk. Krasnolud szarpnął ręką, próbując chociaż trochę zluźnić uścisk kajdan.
-Thranduil - szepnął Thorin. Elf właśnie wyszedł z tłumu i idąc szybkim krokiem podążał w jego stronę.
- O proszę bardzo Król Spod Góry, przepraszam nie masz już Góry ! - powiedział Thranduil kpiąco zaostrzając słowa.
Nie odpowiedział, zacisnął pięści i próbował wyrwać się uściskom kajdan.
- Nie uda ci się to. Mój drogi krasnoludzie mam propozycję, oczywiście tylko do ciebie należy wybór. Pochylił się nad krasnoludem. -My wam pomożemy w odebraniu Ereboru...
- Nie! Zwracałem się już do ciebie o pomoc, kiedy mój naród był bez dachu nad głową. Ty jedynie kiwnołeś głową i  odszedłeś  ! Nie jestem głupi.. Każdy może się domyśleć, że chodzi wam o nasze złoto !! - Krasnolud nie dał dokończyć elfowi.
- Wasze złoto ! Chyba wam się tylko wydaje zgarnęliście je kiedy nikt inny nie patrzył. Jesteście złodziejami. To wy nie umiecie udzielić pomocy innym. Patrzycie tylko na siebie.- krzyknął Thranduil
- Doskonale.. te słowa opisują ciebie  - krzyknął krasnolud
Król elfów skierował swój majestatyczny krok w kierunku Legolasa i powiedział:
- Przyprowadź ją !
- Tak ojcze.
- Panie, nie ojcze ! - warknął groźnie
Legolas odszedł, ale po chwili wrócił z kimś..... z dziewczyną. Miała związane ręce.  Thorin nie mógł zobaczyć jej twarzy. Przysłaniały ją długie brązowe włosy. Legolas nie wyglądał na zachwyconego gdy musiał ją uderzyć.  Niestety. Taki był rozkaz Króla. Można powiedzieć, że dał jej lewego sierpowego, ( jednak to niezbyt stosowne do tego opowiadania )Nic nie powiedziała po chwili Thorin zobaczył, cienki ślad spływającej krwi. ( oczywiście żeby nie było nie chcę tu zrobić z Legolasa, jakiegoś chłopa co się bronić nie umie - przyjdzie na niego pora )
- Uderz ponownie - Krzyknął Thranduil
- Nie - warknął Thorin - czego się nad nią znęcacie ?
-  Cóż pomyślmy... twierdzi że nie jest elfem.
- Tylko przez to, że nie jest elfem ? Jakby była elfem miała by grube brzydkie uszyska jak ty!
Król podszedł do niej i szarpnął za włosy do tyłu.
- Cóż uszy ma normalne- odrzekł krasnolud.
 Dziewczyna miała ciemne oczy , może nawet przechodzące w czerń. Twarz miała bladą ale po prawej stronie miała ślad po uderzeniu z którego dalej ciekła krew.
-  A więc, skoro sądzi, że nie jest elfem, a trafiła na mój teren zostanie w więzieniu. Tak samo jak ty. Możecie sobie nawet stworzyć przyjęcie, pogadacie i takie tam.
 Po chwili namysłu król elfów wpadł na następną propozycje.
- Thorinie, wiem że będziesz chciał się stąd jak najszybciej wydostać. Dlatego mogę ci coś zaoferować. Porozmawiasz z tą 'kobietą' dowiesz się wszystkich ważnych rzeczy. Potem przekażesz mi je, a ja cię puszcze wolno i wyposażę w konia. Powiedzmy, że to coś mnie nie słucha.
- To dobrze - odwrócił się w kierunku dziewczyny. - Jak masz na imię ?
- Luthien mój panie- odparła przerażonym głosem.
- Masz już jedną wiadomość, wypuść mnie i daj obiecanego konia. Chyba nie złamiesz obietnicy ?   - Thorin wiedział, że podstępem zawsze można coś ugrać
- Za mało- syknął król.
-  Wracając do imienia, Sam widzisz że jest to imię elfki  - odparł Legolas
- A kim jesteś ? - Thorin znowu zwrócił się do dziewczyny
- Człowiekiem mój panie.
- Zabrać ich do lochu ! - krzyknął Thranduil
Thorinowi w końcu pozwolono wstać , popychany szedł w kierunku królestwa. Luthien szła za nim, włosy znowu opadły jej na twarz.
                                             ***
Wprowadzili ich do pałacu w  Mrocznej Puszczy. Zeszli do podziemi. Do lochów elfów. Kazali im wejść do wspólnej celi, gdyż reszta była już zarezerwowana dla reszty kampanii. ( Cóż elfy wszędzie znajdą krasnoludów) Thorin nie był zadowolony że musi siedzieć koło niej. No ale nie mógł nic poradzić. Najpierw wepchnęli Thorina. A potem Luthien, poleciałaby na twarz gdyby jej nie złapał. Służący pozamykał dokładnię celę i szedł schodami na górę.
- Nazywasz się Luthien- powiedział Thorin. W miedzy czasie podszedł do krat i próbował wyrwać zamki. Jednak to nie lochy goblinów.
- Tak, mój panie - odrzekła
- A kim jesteś ?
- Jestem człowiekiem moi rodzice umarli kiedy miałam 5 lat, wychował mnie wujek. Był dobrym człowiekiem, ale on również został zamordowany. Zostałam sama, potem znalazłam rodzinę. Znowu nie na długo- opowiedziała Luthien. Czuła, że na myśl o wuju łzy napływały jej do oczu.
- A dlaczego oni uważają cię za Elfkę?
- Ponieważ mam na imię Luthien a to imię było imię należało do jednej z nich.
- Mocno boli ?- Krasnolud szybko zmienił temat.
- Nie wiem co ma boleć, Mój panie.
- Może ustalmy po pierwsze.. nie mów do mnie Panie, a po drugie chodzi mi o ranę na policzku.
- Dobrze to jak mam się do ciebie zwracać.- Luthien bardziej odparła niż zapytała.
- Najpierw odpowiedz mi czy cię boli.
- Troszkę, ale to nic wielkiego.
Thorin podniósł się i ukucnął obok niej. Odgarnął jej włosy z policzka i zobaczył ranę. Dla nie go nie było to nic większego. Po prostu szrama i siniak.  Przeżył gorsze rzeczy. Wstał i znowu podszedł do krat.
Nie odzywali się. Nie zręczną ciszę przerwał cichy głos Luthien.
- To jak mam się zwracać?
- Po imieniu albo jak tam chcesz. Tylko nie panie.
- Dobrze.
- Nie możesz być człowiekiem jesteś niższa ode mnie. Zazwyczaj ludzie są od nas wyżsi. - Dla krasnoluda była to kolejna szansa na dowiedzenie się paru informacji.
- Jestem człowiekiem, tak jak mówiłam wcześniej. Moja rodzina była niska, dlatego ja również jestem.
- Dobrze. Ale co robiłaś w tym lesie.
- Nie mam po co żyć. Jechałam konno do Esgaroth, mam brata jednak nie pamiętam jak wyglądał, zabrali go kiedy skończyłam drugi rok życia. Złapali mnie, konia zabili a ja spadłam. Sądzę, że byłam nieprzytomna, ponieważ nie pamiętam co było wcześniej.
Thorin kucnął obok niej. Chwycił jej dłoń.
- Jak możesz tak mówić. Jesteś młoda i piękna, i ty tak mówisz . To ja idę na śmierć,  a przy okazji prowadzę dwunastu krasnoludów na śmierć i hobbita.
Usiadł koło niej.
- Ty jesteś jeszcze młoda możesz robić co chcesz ale na pewno nie gnić w więźniu.
- Co powiedziałeś ? szepnęła
- Jesteś młoda, piękna i na pewno nie pozwolę ci gnić w tym lochu.
Luthien wstała i odeszła zarumieniona. Za to Thorin zdał sobie dopiero teraz sprawę z tego co powiedział. Zawsze czuł się nie zręcznie w rozmowie z kobietą, ale teraz powiedział za dużo.  
   Resztę dnia spędzili w milczeniu. Jak na złość popołudnie dłużyło się w nieskończoność. Był wczesny wieczór i Luthen zasnęła. Thorin słyszał, że ktoś schodzi po schodach. Odruchowo wstał. Schodzącym po schodach okazał się być elf. Powoli podszedł do celi z pękiem kluczy.
- Czego chcesz - syknął krasnolud.
- Mój Pan chce się z tobą widzieć.
- Nie mam zamiaru na niego patrzeć.
- Czy na pewno uważasz, że to jest dobre wyjście ? - zapytał strażnik - Czy na pewno nie chcesz spokojnie wyruszyć po Górę ?
- Kim jesteś ? - odrzekł.
- Dowiesz się w swoim czasie - Strażnik odszedł, jednak nie kierował się w stronę schodów prowadzących na górę. Schodził na dół.

1 komentarz:

  1. Ciekawe co będzie dalej :) proszę o więcej :)

    OdpowiedzUsuń