30 grudnia, 2014

Masakra, masakra i jeszcze raz masakra + opowiadanie Tauriel i Kili :)

                                        Hej kochani !!     

   Od razu zacznę, że MASAKRA nie dotyczy koni, tylko mojego 'pięknego' uzębienia :D. A krótko mówiąc mam aparat na zęby. Niestety  (a może i nawet dobrze, że go mam) jest stały. Strasznie bolą mnie zęby, szczególnie, że dzisiaj o 15 mi go zakładali, a jest godzina ..... 20:53. To teraz jeszcze z 2 lata i pozbędę się krat z zębów. Na razie mam tylko na górę jednak za miesiąc będę miała na dole :c.  No ale czego się nie robi dla prostych zębów.   Na szczęście nie będę sama w klasie w aparacie. Ogólnie mówiąc są 4 osoby w aparatach.  Dobra, co ja jestem przeżyłam gorsze rzeczy, a to tylko aparat... Jednak nadal boję oglądać się w lustrze. Moja reakcja na samą siebie w aparacie byłaby bezcenna ( wyglądam jak jakiś palant ) :p dodam jeszcze, że zbytnio się sobie nie przyglądałam xD

Jak tam piknie się rozpisałam to dodam, że jutro sylwester. ( pomyślicie pewnie,że NO CO TY ?! ) , ale że ja takim piknym nie ogarem jestem. Uświadomiła mi to dentystka.


Opowiadanie napisane na prośbę jednej z osób czytających mój blog. 1 z 2 części opowiadania o Tauriel i Kilim ...                  Pisały: Karolina( większość) resztę ja :*  ( nasze pisanie wygląda tak że ja wymyślam i piszę a ona poprawia moje piękne błędy = dodaje swoje wątki w opowiadaniu )

To nie możliwe, to nie może być prawda.. Tauriel trzymała głowę krasnoluda na swoich kolanach.  Łzy spływały, po jej bladych policzkach, - dlaczego akurat on- szepnęła do siebie. Od dłużej chwili nie zwracała uwagi na otoczenie. Nie obchodziło ją to, że toczy się wojna. Mogłaby zginąć, przynajmniej była by z nim. Dopiero teraz zrozumiała, żę go kocha. Powoli pochyliła się nad Kilim, patrzyła w jego piwne oczy. Wstała, nie mogła odpuścić musi walczyć. Walczyć... o niego. Zauważyła, że w pobliżu znajduje się obcy koń. Zadbany, zdrowy... Czemu by go nie wziąć ? Podbiegła do niego i chwyciła za wodze. Przyprowadziła go nad ciałem jej ukochanego. Koń jakby nagle wyczuł, że Tauriel potrzebuje pomocy. Położył się, dzięki czemu elfka z łatwością przełożyła Kiliego przez konia. Dziewczyna wskoczyła i popędziła konia do szybkiego galopu. Jechała do Rivendell. Czarny rumak przeskoczył z półki skalnej na tafle lodu. Całe szczęście że był odpowiednio podkuty, nogi zbytnio nie uciekały. Tauriel trafiła w środek wojny, tylko przez nią się przedrze i będzie na wolnej drodze do miasta. Z zamyśleń wyrwał ją nagły dźwięk jakby łamanej kości. Koń oberwał od orka. Upadł. Tauriel przeleciała przez głowę konia, kurczowo trzymała lejce. Miała nadzieję , żę koń wstanie. Wręcz przeciwnie, koń przeraźliwie zarżał i poległ. Wyciągnęła łuk, napięła cięciwe i po chwili strzała trafiła pomiędzy oczy orka. - Jednego mniej - pomyślała - zaraz gdzie Kili?! Nie było go. Jak to możliwe. Zaraz ... jest!! Najwidoczniej koń musiał go mocno wyrzucić. Kili leżał kilka metrów dalej. Ruszyła po nie go. Wzięła go na plecy, nie dała jednak rady. Upadła. Nagle ktoś zdjął jej ukochanego z pleców. Nie odwróciła się, usłyszała jedynie głos mówiący o tym, żeby szukała jakiegoś zielska którym go wyleczy. Drugi zupełnie inny głos opowiedział, że weźmie Kiliego do środka Ereboru. Tauriel chwyciła łuk ze strzałą i napięła, odwracając sie przy tym. To był Fili i Thorin. Odetchnęła, na szczęście nie orkowie. Przytaknęła głową i ruszyła biegiem do lasu. - Gdzie on jest- mówiła do siebie - przecież musi gdzieś tu być ! Znalazła, aż nie wierzyła własnym oczom. Jest, może go jeszcze uratować, czuła przecież leki ruch klatki piersiowej. Ledwie wyczuwalny, ale był. To na pędzało jej adrenalinę , miała dla kogo walczyć, może i nawet żyć. Pobiegła w kierunku Ereboru. Weszła przez główną bramę, *od razu przytłoczyły się jej wspomnienia dotyczące jej własnego więzienia w królestwie leśnych elfów.* Widziała ich, Kili leżał na stole. Po obu stronach krasnoluda stali oni. Wszyscy. Cała kampania. Podbiegła do stołu i  przyłożyła zielsko do rany. Teraz trzeba było zalać to wodą. - Gdzie jest woda !   Ktoś podał jej wiadro z lodowatą wodą. Polewała roślinę, na końcu zawiązała kawałkiem szmaty czy co to tam było. Odsunęła się od stołu. Teraz trzeba czekać. Ktoś położył rękę na jej ramieniu, i delikatnie powiedział że wszystko będzie dobrze. Fili zawsze umiał pocieszyć, szczególnie wtedy gdy uciekali w beczkach i kiedy Kili został ranny.
 Teraz, kiedy wojna dobiegła końca. Orkowie pokonani. Krasnoludy śpią, a ona siedzi przy Kilim. Chwyciła go za rękę i delikatnie ścisnęła. Kocham cie - powiedziała, i jak najszybciej mogła pocałowała krasnoluda. Bałą się że ktoś ją zobaczy.
- Ja ciebie też.  Usłyszała delikatny głos. Poczuła jak ręka ukochanego zaciska się na jej własnej.
- Kili - wrzasnęła na całe gardło i wtuliła się w jego ciepłe ciało.
Większość krasnoludów obudziła się i wstała na równe nogi. Pół przytomni podeszli do Tauriel i zobaczyli *w końcu* żywego Kiliego. Cóż co można odczuwać gdy okazuje się, że towarzysz żyje... radość, szczęście. Krasnolud po wszystkich miłych słowach usłyszanych od innych, zauważył że nie ma Tauriel. Zszedł ze stołu i kierował się do dziewczyny. Opierała się o bramę główną, patrzyła na niebo. Było zaciągnięte przez chmury, nie było gwiazd.  Poczuła, że ktoś chwycił ją za dłoń. Nie patrzyła kto, czuła i to wystarczyło.
- Myślisz, że nam się uda ? - zapytał- Czy to ma sens ? -Nie wierzył to co teraz powiedział, przecież ją kocha, od ich pierwszej rozmowy od pierwszego spojrzenia
- Wierzysz w gwiazdy... Nie widzisz ich teraz- Popatrzyła w górę- ale są, nie widzisz ich ale wiesz że istnieją- powiedziała
- Jakbyś była niższa, bym cię pocałował - Uśmiechnął się - muszę znaleźć odpowiednią skrzynię, będę na nią wchodził i będę mógł do woli cie całować.
- To lepiej idź szukać - wskazała pod brudkiem tabołek leżący pod ścianą.
Pociągnął ją za rękę, szli w milczeniu przez Dal. Przeszli przez nie i skierowali się na polane. Nadal nic nie mówili. Dotarli na polane, dookoła polanki znajdowały się iglaste drzewa. Tauriel położyła się i patrzyła w niebo. Zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Obok niej położył się Kili. Chwycił jej rękę.
- Zaraz stwierdzę, że moja ręka podoba ci się bardziej niż ja - powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
Krasnolud usiadł obok Tauriel i ostrożnie ją pocałował. Kiedy ona odwzajemniła pocałunek, poczuł się pewniej. Oboje opadli na trawę.   

08 maja, 2014

Opowiadania o Hobbicie- Czyli jak Kili zyskał ciocie cz.2

Hej wam sorki że nie dodałam ale nie miałam neta :( Ale teraz dodam to opowiadanie, ale znowu pisane przez Karole ♥ Wiem :3 jestem leniem pierwszej klasy :D No to nie przynudzam dodaje wam opowiadanie:  ( i nadal nie wiem jaki tytuł ) xD



- Ehhh boli mnie ramię
- A mnie głowa od twojego jęczenia
- Ty nawet nie wiesz jak ja potrafię jeczęć. Wygrałem zawody w jęczeniu i zdobyłem tytuł Jęczy dupy !!!!!!!!!!
Kili słyszał głosy jednak na razie nie potrafił ich rozróżnić. Zlewały mu się w jeden wielki głos. Po kilku minutach dotarł do siebie i szepnął: Kto tam jest ?
- O widzę że kolejny z naszej kampanii do nas powrócił. - powiedział Bifur
- O bracie jak minęła drzemka- powiedział dociekliwie Fili- A gdzie Thorin ? Mamy wszystkich oprócz Thorina.
- O nie Bilbo, Bilbo !!!??? - Krzyknął nagle Kili- Zgubiłem Bilba o nie nasz hobbit Gdzie on jest ?
- przecież szedł z tobą - usłyszał zdenerwowany głos Filiego- jak mogłeś zgubić naszego włamywacza !
- Hobbita, nie będę go nazywać włamywaczem !! - odparł ze wściekłością Kili.
Po kilku sekundach zorientował się że znajduje się w kokonie. I że był nim cały oblepiony.
- A kiedy ostatni raz widzieliście Thorina- zawołał Bifur
- emmm ciężko przypomnieć ostatni raz widziałem go KIEDY zabiłem pająka. Szedł w kierunku kokonów i potem juz nie wiem. - odparł Kili próbujący rozciącć kokon.
- A kiedy ostatni raz widziałeś hobbita - krzyknął Fili
- No ten był przerażony i.. i... i  spadł tak teraz se przypomniałem że spadł z drzewa na sieci, a potem znikł! .- Odparł zmęczony już Kili
- Ale jak znikł ?!
- normalnie spadał i znikł, jakby stał się nie widzialny !
- Ale to nie możliwe .
Kiliemu znów głosy stanowiły trudny problem do rozpoznania. Po chwili zemdlał.
 - Kili .. Kili !!!! - Krzyczał jego starszy brat - Kili bracie obudz się .. Rozerwę ten kokon i do ciebię idę !!!!!!!!  Kili !!! ???
Jednak nic nie odpowiadało , jedynie rozmowa toczyła sie miedzy Bomburem a Bifurem, ale Fili nie umiał jej słuchać myślał tylko o bracie.
 ================================================================
-Ciiiii budzi się
- jak sie budzi???.... przecież mówiłeś ze nie zżyje
- cicho bądz ! co ty se myślisz
- ejjjjj słyszeliście to ?
Odeszli w kierunku hałasu. Bilbo wstał powoli i szybko założył pieścień. Stał się nie widzialny i mógł robić co chce. Po chwili zobaczył grupkę pająków koło niskiego starego drzewa. Poszedł w kierunku jednego z nich ( był on dość oddalony od swoich przyjaciół pająków )i wyjął swój mieczyk. I wbił go w środek łba pająka. Pająk piszczał aż w końcu zapadła cisza.
Bilbo mruczał pod nosem : No to jednego pająka mamy mniej ... ciekawe gdzie są krasnoludy. Szedł przed siebie. Jednak juz po chwili biegł . Słyszał pajki za sobą.  Odwrócił się i jeden z nich wskoczył na niego i przygwoździł do ziemi.
- No to się już nie ruszysz. Ty muszko w mojej pajęczej sieci !
- Ale jak ty mnie widzisz- pisnął Bilbo
- Nie widzę, ale słyszę
Bilbo szybko wbił swój mieczyk w jego odwłok. I pająk zginął.
- Może bede miał tytuł Pogromcy pająków ?? - mruczał pod nosem ,cały czas -tytuł Pogromcy Pająków.  No i stało się natrafił na swoich kampanów. Byli uwięzieni w kokonach. Ale jeszcze żyli, ale Kili on już chyba nie.
- O nie Kili - Krzyknął hobbit. I pobiegł w kierunku kokonu Kiliego.
- Kto to był !
- To hobbit ?
- To nasz hobbit, ale gdzie on jest ?!
- Cicho bądźcie chociaż na chwile- pisnął Bilbo. Próbujący rozciąć kokon.
- Jak ty to robisz ?
- No właśnie jak ?!
- Eh te krasnoludy- Pomruczał Bilbo - wszystko by chciały wiedzieć.
I w tej chwili rozciął kokon Fili. Natychmiast podbiegł do Kiliego i próbował pomóc hobbitowi. W końcu udało się. Kili upadł na ziemie, ale nadal się nie ruszał.
Hobbit nie wiedział co mu dolega. Aż w końcu zobaczył przyczynę.
- Fili przynieś mi liście brzozy
Pobiegł, ale wrócił z niczym. Nie ma tu liści brzozy.
- Hobbicie ale ta noga jest na pół rozdarta - krzyknął Bombur i odwrócił wzrok.
Rzeczywiście Kili miał rozdartą całą łydkę. Krew zaplamiła mu nogawkę spodni  oraz ziemię na której leżał.
- Zbyt dużo krwi stracił. Musimy znaleźć kawałek szmatki ??
Fili urwał kawałek materiału ze swojej koszuli  - Kochasz go ?
- tak to mój brat chociaż zatrzymał się na rozwoju pięciolatka.
Hobbit zgrabnie zawiązał mu szmatkę na ranie. Jednak mało to pomogło.
- Elfy.... - szepnął Bilbo
- Co Elfy....... nie !!!!!!!!!!
- Elfy mają leki trzeba jego tam zanieść inaczej....... umrze ..
Usłyszeli ten ten konia. Był ca raz głośniejszy. Aż w końcu z zarośli wskoczył piękny biały koń a na nim jakaś istota ale nie mogli rozróżnić. Nie zdjeła kaptura, lecz szybko wzięła łuk i napięła cięciwe. Wycelowała w Filiego.
- Czego tu szukacie? - rozległ się głos po chodzący od tej osoby
- Kim jesteś- powiedział Bilbo
Osoba zdjęła kaptur i piękne brązowe włosy opadły jej na ramiona.
-Jestem Arlia.
- Jesteś elfem ?
- tak
- Fili nie rób nic głupiego- powiedział cicho hobbit
- Wezmę go, nie pożyje zbyt długo mając ranę  po strzale z Morgoru.
- trucizna zaczyna działać- szepnął Fili
- A skąd mamy mieć pewność że nic mu nie zrobisz ?
- nie macie pewności ale nic mu się nie stanie. Zabiorę go do pałacu i wyleczę ,a potem rozprawi się z wami mój władca.
Kili otworzył oczy i ujrzał ją jednak nic nie mógł zrobić leżał i patrzył przed siebie.
- Jak się zwie ? - powiedziała zsiadając z konia
- mam na imię Kili- wykrztusił pomału krasnolud
- zabieram cie do pałacu
- nie zostawię  przyjaciół
- za godzine też zostawisz jeżeli  teraz nie przyjmesz mojej pomocy.
Kili ostatkiem sił podniósł się i podtrzymując się brata szedł w kierunku konia. Wlazł na niego z nie lada wysiłkiem ale się udało. Siedział już na pięknym rumaku. Po chwili za nim usiadła elfka. Powiedziała coś do konia i ruszyli szybkim  cwałem w kierunku pałacu. Mieli mało czasu a stan Kiliego się pogarszał.....



Wiem że błędy ale mój komputer nie chce nie których poprawić >.. Przypominam że Karola pisała to opowiadanie Może uda mi się następne ♥ 
                                                                                                                   By: Karola & Klaudia

24 kwietnia, 2014

Opowiadania o Hobbicie- Czyli jak Kili zyskał ciocie odc. 1

*** hahah najlepsze jest to że mam opowiadanie ale nie mam do niego tytułu. A tak po za tym nie ja pisałam opowiadanie tylko moja przyjaciółka Karolina <3 mi się podoba  :D ciekawe jak wam ?? :D 
No to co daje je :
==========================================================================
-O nie, gdzie ja jestem ?! Hallo ? ktoś tu jest ? Widzę... , tak na prawdę nic nie widze ! O nie pomocy Thorinie !!.........  AAAAA chyba wlazłem w drzewo ! chyba w drzewo... tak na prawde nie wiem co to było ! Boję się ! Czekaj, czekaj a co to ja znalazłem ?? Arcyklejnot !!!!!!! Thorinie mam ARCYKLEJNOT. Będę bogaty , o tak będe bogaty. Kupie se wszystkie najlepsze topory jakich świat nie widział ! Albo mam coś o wiele lepszego.. Kupię Erebor od samego Smauga, a z niego zrobię potulną owieczkę !! Będzie mi przynosił obiad na rozkaz ! Nie będe musiał już więcej gotować !! - krzyczł Bombur leżąc na ziemi. Jego krzyki usłyszał Fili i Bilbo i natychmiast podeszli do niego. Ale ich wzrok skierował się na turlającego  po ziemi Kili'ego.
I z czego ty się śmiejesz ?? - krzyknął Fili, jego starszy brat.
Posłuchaj co on mówi-powiedział Kili , pękający ze śmiechu.
-Zabije wszystkich orków i Wargów  i zostane królem, KRÓLEM SPOD GÓRY !
A ci którzy się ze mnie śmiali będą mi całowali stopy, albo to na cztery litery. Hahahaha będę najlepszy. - dalej kontynuował Bombur na którego dalej działały jagody.
Filiemu również chciało się śmiać, ale w jednej chwili się opanował. Zobaczył zbliżającego się Thorina. Szedł on w kierunku Kiliego i w jednej chwili chwycił go za ramię i szybko podniósł.
- Z czego się tak śmiejesz - powiedział ze zdenerwowaniem Thorin.
- Z niego, bredzi i wygaduje bardzo śmieszne głupstwa- odpowiedział dalej rozśmieszony Kili.
- Myślisz że to takie śmieszne, kiedy zaczyna opowiadać o ARCYKLEJNOCIE- krzyknął Thorin.
- Ale , ale wujek nie słyszał co mówił wcześniej.. a po za tym  nie ja dałem mu jagody.
- Czyżbyś miał odwagę kłamać przede  mną. Wychowałem cie jak mojego syna. A ty nawet nie chcesz się przyznać do tego. !
- Ale wujku to tylko dla żartów ja nie chciałem żeby bredził o tym - powiedział speszony Kili
W jednej chwili Thorin ścisnął mocno Kiliego i schylił się aby coś mu powiedzieć:
- Widzę że nadal utrzymujesz się na poziomie pięciolatka. I tak cię kocham. I odszedł z uśmiechem.
Kili zupełnie nie wiedział o co już chodzi wujkowi, ale ważne dla niego było to że nie jest na niego zły. Nagle podszedł do niego Fili i mocno go trzasnął w tył głowy. I powiedział : Po raz kolejny przekroczyłeś czerwoną linię.
Odszedł na tył kampanii, a on sam nie wiedział gdzie ma iść . Podszedł do Bilba i rozpoczeli rozmowe . Jednak w tej chwili przeniesiemy sie do Thorina.
Myślał głównie o tym jak bezpiecznie przejść przez Mroczną Puszczę, a przy tym nie natknąć się na elfy. Nienawidził ich całym sercem. Po tym co mu zrobiły. Przy Ereborze, przy pierwszym starciu z Smaugiem. Jak patrzyli na nich umierających i zmęczonych walką. Jednak z jego zamyśleń wyrwał go krzyk Bombura.
- o nie co to ja zjadłem, to te jagody. Nie były złe ale co się po nich działo to już inna strona tych przeklętych jagód. ! - i natychmiast się podniósł z ziemi.
                                               ***
- Ruszamy w głąb Puszczy ! - Rozległ się potężny głos Thorina- opuścił nas Gandalf ale poradzimy sobie bez niego ruszamy ! I wkroczył na drogę leśnych elfów, bo tylko dzięki niej bezpiecznie mogli przedostać się przez Mroczną Puszczę. Ruszyli dość szybkim krokiem i weszli wgłąb Puszczy. Na początku droga albo bardziej ścieżka była widoczna. Jednak im dalej w głąb tym bardziej się zastanawiali czy dobrze idą. Kampanią w danej chwili prowadził Bilbo. Może to dziwnie zabrzmi że silny i dostojny krasnolud nie dawał rady. Co chwile brał większy oddech, lub się zatrzymywał. Twierdził że brakło mu tchu i że nie może tu oddychać. Zresztą nie tylko on. Cała kampania, zaczeła marudzić. Biedny Bilbo co chwile musiał robić postój, a na dodatek musiał odgarniać liście z drogi aby nie zgubić ścieżki. Marudził coś pod nosem ale nikt nie miał nic do tego. Jednak w jednej  chwili usłyszał szmer, a jak wiecie hobbici mają lepszy słuch i wzrok od krasnoludów. I właśnie w tej chwili usłyszał napięty trzask cięciwy łuku Kiliego. Odwrócił się i zobaczył martwego pająka. Ale gdzie byli inni, mając na myśli wszystkich oprócz Kiliego. Bilbo odezwał się wkońcu:
- Nie wiem co robić.
- musimy wspiąć się na drzewo- powiedział Kili pokazując palcem najwyższe  z nich . Weszli na nie bez wysiłku, ale co zobaczyli na szczyście zaskoczyło oby dwóch. Bilbo przeraźił się ,za to Kili siedział zachwycony. -Spójrz to Samotna Góra o tam na choryzoncie, to nasz dom. Prawda że przepiękny.To w niej związywałem sznurówki wujka aby przewrócił sie gdy wstanie.  - mówił Kili
- Popatrz za siebie proszę cię Kili- ledwo co odpowiedział Hobbit. . Kili odwracając się zamarł. Zobaczył jedynie wielkiego pająka, a potem poczuł ból w brzuchu. Następnie ogarnęła go ciemność.
===============================================


           To opowiadanie pisała Karolina <3 następne piszę ja <3 :3      Do zobaczenia  
                                                                      By: Karolina&Klaudia